Od dawna chciałam
zobaczyć na własne oczy, jak wygląda uroczystość ślubna w
Finlandii. Okazja ku temu wreszcie się nadarzyła! Dzisiaj odbyło się
wesele Jukki kolegi – Jaski, i jego dziewczyny Anny. Przyjęcie
zostało zorganizowane w położonej nad jeziorem klimatycznej
restauracji, około 30 km. od Helsinek.
Ceremonia miała miejsce w
ogrodzie i trwała około 15-20 minut, ponieważ Młodzi brali tylko
ślub cywilny. Na gitarze grał brat Anny. Podobało mi się, że
sukienka Panny Młodej była elegancka, ale nie stricte ślubna.
Czarna koronka nadawała jej charakteru.
Po ceremonii było składanie życzeń i powitalna lampka szampana w ogrodzie.
Z Atso w oczekiwaniu na jedzenie :) |
Fińskie stoły
weselne, w przeciwieństwie do polskich, nie uginają się od
jedzenia. Zazwyczaj znajduje się na nich woda, wino (albo i to nie)
i delikatny przystrój. Tradycyjnie jedzenie serwowane jest w formie
szwedzkiego bufetu (fiń.
seisova pöytä / buffet). Tak
było i tu. Chodziliśmy po nie w kolejności według ustawienia
stolików. Bufet podzielony był na trzy części: przystawki, część
główną oraz deser. Co ciekawe, nie były one serwowane w tym samym czasie, ale jedna po drugiej. Jeśli zatem ktoś nagle zgłodniał w trakcie podawania deseru, to na zjedzenie czegoś konkretnego było już za późno (wszystko zostało wcześniej posprzątane). Osobiście byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jedzeniem, bo prawie
wszystko okazało się być przepyszne!
W międzyczasie było kilka przemówień, głównie rodziców Państwa Młodych oraz świadków.
Dopiero po części jedzeniowej (około 20:30-21:00) Para Młoda odtańczyła walca, a wkrótce na
parkiet dołączyła większość gości. Nie było zabaw, przyśpiewek, ani innych ,,zorganizowanych'' tańców w stylu Lokomotywy, tak popularnych na polskich weselach. I choć wszyscy znakomicie
się bawili, to przyjęcie zakończyło się, zgodnie ze
wcześniejszymi zapowiedziami, około północy (co, jeśli chodzi o fińskie wesela, nie jest żadnym odstępstwem od normy).:)