Na dzisiaj mieliśmy zaplanowane narty wodne. Jukka kupił je kilka dni wcześniej, ponieważ -- jak sam powiedział -- to było jego marzenie z dzieciństwa. :)
Całą grupą popłynęliśmy w kierunku usytuowanych nad samą wodą skałek, będących jednocześnie doskonałym punktem obserwacyjnym. Kiedy kolejni śmiałkowie próbowali swoich sił w tym ciekawym ale chyba mało popularnym sporcie, reszta ekipy bacznie się im przyglądała.:) Ja długo miałam obiekcje (bałam się zimnej wody:P), aż wreszcie za namową Jukki zgodziłam się spróbować. Zadziwiająco ciężkie było zakładanie nart w wodzie. Z początku nie mogłam ich opanować, bo dosłownie wykręcały mi nogi w różne strony. Trochę komicznie to wyglądało. :) Kiedy już udało mi się przyjąć mniej więcej dobrą pozycję, moje mało silne dłonie miały problem z trzymaniem ,,rączki'' przyczepionej do linki. Zdołałam ,,podjechać'' może ze trzy metry, ale potem lądowałam w wodzie. Poddałam się po jakichś ośmiu próbach, ponieważ w kolejce czekały jeszcze chłopaki, którym zresztą poszło lepiej niż mi. :) A ja będę walczyć następnym razem, na pewne wtedy się uda!
Wieczorem tradycyjnie sauna, kąpiel w jeziorze i wieczorna partyjka gry w Puerto Rico. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz