W
sobotę Jukka miał rozgrywki salibandy, a ja troszkę dłużej
odsypiałam piątkowe wyjście. Jednak po południu wstąpiła we mnie nowa energia i nawet miałam siłę na bieganie. :)
W
niedzielę natomiast po dłuższej przerwie złożyliśmy wizytę
mamie Jukki, przy okazji jedząc jak zawsze dobry i domowy obiad. Bo
jak to mówią – nie ma jak u mamy. :) Tym razem Leila zaserwowała
nam wołowy gulasz z ziemniakami, sałatkę z łososiem wędzonym i
różnoraką zieleniną, sałatkę z marchewką i ananasem. Do tego
wszędzie i zawsze wszechobecny na stole chleb. Na deser tradycyjnie
domowej roboty pulle i kruche ciasto z lukrowaną polewą.
A
po wyjściu naszym oczom ukazał się pierwszy w tym roku śnieżek.
Celowo nie używam słowa śnieg, bo były to raczej drobinki czegoś białego.
Tak czy inaczej wyraźny to znak, że zima nieubłaganie zbliża
się również do Espoo...
Pierwszy ,,śnieżny pył'' w Järvenpää w tym roku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz