wtorek, 24 grudnia 2013

Wigilia. Po prostu.

Zaczynamy świąteczny maraton. :) Pogoda u nas tak piękna i słoneczna, że absolutnie nie przeszkadza mi brak śniegu. Wigilię tradycyjnie spędzamy w Sitnie u babci Jasi. 
Kiedy byłyśmy z Dominiką małe, część prezentów czekała na nas pod choinką już w wigilijny poranek. Teraz na szczęście umiemy powstrzymać się z ich rozpakowywaniem do wieczora, dlatego też od kilku lat wspólnie z rodzicami, ciocią i babcią prezenty otwieramy w trakcie wigilijnej kolacji. Nie odkrywam Ameryki, ale to chyba jeden z najmilszych momentów wieczoru dla nas wszystkich. :) 

Przy wigilijnym stole
Czas na prezenty...

W tym roku Mikołaj był wyjątkowo hojny...

Pamiętał o babci...

...cioci Basi...

...tacie...

Udało mu się zaskoczyć  nawet mamę...

a także Jukkę...

Ci obdarowani chyba też nie wyglądają na zawiedzionych :)

Moje prezenty również były cudne! 

Ponieważ Św. Mikołaj jest zwierzolubem, nie mógł zapomnieć o najważniejszym członku rodziny!

Jutrzejsze Boże Narodzenie natomiast spędzamy w Błoniu u drugich dziadków, więc z rana ruszamy w trasę. Ahoj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz