środa, 5 lutego 2014

Runebergintorttu

W trakcie mojego pierwszego pobytu w Laponii jedzenie tego deseru było codziennym rytuałem. Również i w latach późniejszych spędzając w Finlandii ferie zimowe na przełomie stycznia i lutego nie mogłam odmówić sobie tego smaku. Mowa o Runebergintorttu. 

Nazwa tego pysznego ciast(k)a (czy jak kto woli - deseru, torciku, tarty itd.)  pochodzi od nazwiska dziewiętnastowiecznego fińskiego poety Johana Ludviga Runeberga. Autor fińskiego hymnu narodowego ponoć tak uwielbiał ten słodki przysmak, że jadł go codziennie na śniadanie. Legenda głosi, że autorką przepisu była żona Runenberga, ale według bardziej prawdopodobnej wersji słodki wyrób oryginalnie stworzony został w jednej z cukierni w Porvoo. Pani Runebergowa natomiat miała na niego tylko przepis, który w miarę własnego uznania modyfikowała. Runebergintorttu tradycyjnie jedzony jest 5 lutego, w dniu urodzin poety.

Sam deser wygląda być może skromnie i niepozornie, ale jest naprawdę smaczny. Mówiąc najkrócej - to  nasączony rumem biszkopt z migdałami,  lukrowym krążkiem na wierzchu i dżemem malinowym w jego środku. 

W tym roku kupiłam dwa opakowania Runebergintorttu firmy Vaasan i Fazera, żeby porównać smaki. 

Fazer - 4,69 e za dwie sztuki

Vaasan - 2,89 e za dwie sztuki


Deser po prawej stronie to wyrób firmy Vaasan, po lewej - Fazera. Widać wyraźnie, że pierwszy jest ciut wyższy i ,,cieńszy'', drugi niższy i ,,grubszy''.  Runebergintorttu Fazera miał  mniej dżemu, był za to trochę lepiej nasączony rumem (torcik firmy Vaasan nasączony był koniakiem).



Oprócz niewielkiej różnicy w nasączeniu nie odczułam żadnej innej różnicy w smaku. Za to w cenie owszem, więc pewnie w przyszłym roku bez zastanowienia sięgnę po tańszą wersję ciastka. Albo wreszcie zmobilizuję się i zrobię je sama, wtedy będzie zdecydowanie najsmaczniej, a być może i najtaniej. :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz