Stało się.
Po ponad roku momentami mniej lub bardziej intensywnych poszukiwań
udało nam się wreszcie kupić dom. Wbrew pozorom znalezienie
własnego m wcale nie jest taką prostą sprawą - zwłaszcza gdy ma
się nieograniczone wymagania i ograniczony zasób portfela. :)
Nasze nowe
gniazdko w większości spełnia te oczekiwania: ma kominek, ogródek
(niewielki ale zawsze!), jest stosunkowo nowe i w dobrej kondycji, a
więc nie wymaga wielkich remontów. Ma także jedną z lepszych
(przynajmniej według mnie) lokalizację i sąsiedztwo jeziora. :)
Jednym słowem jesteśmy bardzo zadowoleni z zakupu i smutni
jednocześnie, że oto nadszedł kres poszukiwań. Codzienne
przeglądanie ofert domów na sprzedaż weszło mi już w nawyk jak
poranne mycie zębów. :)
Zgodnie z
umową, w nowym domu będziemy mogli zamieszkać od lipca. Może się
to wydawać dziwne, ale naprawdę nie śpieszy nam się z
przeprowadzką. Aktualne mieszkanie (wynajmowane od taty Jukki) jest
dużo mniejsze i mniej atrakcyjne wizualnie, ale dobrze nam się tu
mieszka i na pewno pojawi się niejedna łezka przy jego opuszczaniu.
:)
Poniżej
kilka fotografii mieszkania (zdjęcia były udostępnione publicznie
na portalu z ofertami nieruchomości na sprzedaż).
W salonie, swoją drogą dość przestronnym, znajduje się kominek. Ponadto w domu są dwie niewielkie sypialnie.
Osobiście mogłabym się obyć bez sauny, ale na pewno nią nie pogardzę skoro już jest tam. :)
Dom jest w zabudowie bliźniaczej. Nasz to ten po prawej stronie, z widocznym kawałkiem ogródka. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz