O
tradycjach świątecznych pisałam w ostatnim poście, dziś z kolei
małe streszczenie tego, jak nam minęła Wielkanoc.
Choć na święta zawsze staram się być w domu rodzinnym, w tym roku
zrezygnowałam z tego planu i zostałam Finlandii. Głównym powodem okazały się być wysokie ceny biletów lotniczych. Nie było mi wybitnie smutno, ponieważ w
Polsce i tak zamierzamy
spędzić dwa tygodnie urlopu w czerwcu. Poza tym, kurierem przywędrowała do mnie wielkanocna paka od rodziców, pełna rozmaitych rarytasów i ozdób wielkanocnych, zapewniając tym samym piękną namiastkę rodzinnych świąt. :)
W
Finlandii również Wielki Piątek jest dniem wolnym od pracy, a co
za tym idzie – święta trwają aż cztery dni. W tym roku
przypadły na pierwszy, naprawdę ciepły weekend. Nie mogliśmy
zatem spędzić ich inaczej niż na świeżym powietrzu. Dużo
spacerowaliśmy, jeździliśmy na rowerze, gościliśmy się u mamy
Jukki. Udało mi się też trochę pouczyć i zrobić zaległe prace
zaliczeniowe. Mogę więc chyba śmiało napisać, że Wielkanoc minęła miło i produktywnie. :) Poniżej kilka zdjęć z naszych pieszych i rowerowych wojaży:
Kaczki pływające w strumyku niedaleko naszego osiedla.
Otaniemi
Dipoli, Otaniemi
W trakcie jednej z naszych wypraw rowerowych zajechaliśmy do Villi Elfvik (o miejscu pisałam już tu) na kawę i pullę. Bułeczki były dopiero co wyjęte z piekarnika, cieplutkie i przepyszne!
Jukka:)
Sobotni pääsiäiskokko (więcej tu)
Jukka podcina gałęzie jabłonki u swojej mamy, Järvenpää.
Gościna na tarasie, Järvenpää
Jezioro Lippaärvi i mini plaża, która znajduje się 500 metrów od naszego nowego miejsca zamieszania. Chyba już wiem, gdzie będę spędzać letnie weekendy ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz