wtorek, 13 sierpnia 2013

Wrzenie Świata

Cały wtorek spędziłyśmy z Dominiką w Warszawie. Rano miałyśmy do załatwienia kilka spraw, a później czekało nas spotkanie z moją koleżanką ze studiów - Olą. Wspólnie postanowiłyśmy przejść się do kawiarni Wrzenie Świata (ul. Gałczyńskiego 7). To szczególne miejsce, należące do Instytutu Reportażu, założone między innymi przez Wojciecha Tochmana i Mariusza Szczygła, chciałam odwiedzić już dawno. Uwielbiam miejsca z pasją i ,,przesłaniem''. We Wrzeniu Świata można oczywiście napić się kawy, przekąsić coś i zakupić literaturę faktu. Co piękne – cały dochód przekazywany jest na działalność Instytutu Reportażu. Ponadto, jako wielka miłośniczka reportaży pióra Tochmana i Szczygła miałam nadzieję, że uda mi się zobaczyć współwłaścicieli, a i być może nawet zamienić z nimi kilka słów. :)
Z Olą i Dominiką usiadłyśmy na zewnątrz, ale po jakimś czasie nieco zmarzłyśmy i przeniosłyśmy się do środka. W trakcie dołączyła do nas jeszcze jedna koleżanka ze studiów – Gosia. Klimatyczna i zaczarowana atmosfera sprzyjała wielu ciekawym rozmowom, a ja zakupiłam trzy pozycje książkowe, na które nawet dostałam jakąś zniżkę:


  1. ,,Made in Poland'' – zbiór polskich reportaży.
  2. ,,Kuin olisit kiveä syönyt'' to fiński przekład książki W. Tochmana - ,,Jakbyś kamień jadła''. Jestem przeszczęśliwa, że Dominika zauważyła tę pozycję, ponieważ bardzo zależało mi na tym, aby Jukka ją przeczytał. Niestety do tej pory nie mogłam nigdzie znaleźć fińskiej wersji.
  3. ,,Zniknąć'' – Petra Soukupová. Tę pozycję poleciła mi Dominika. Miała ją na liście lektur na studiach i przyznała, że książka robi wrażenie. Ponieważ mamy podobny gust, to zaufałam jej w pełni.


Wspólna sesja z dziewczynami:)

W pewnym momencie przyszedł również pan Szczygieł. Jako że jeden z reportaży jego autorstwa znajduje się w ,,Made in Poland'', poprosiłam go o podpisanie książki. Pan Mariusz wydawał się być bardzo sympatycznym człowiekiem. Przemiły dla wszystkich klientów, wielu pomagał w wyborze odpowiednich książek. Uśmiechnięty i serdeczny. Był nieco zdziwiony, że zdecydowałam się na zakup fińskojęzycznej pozycji, ale szybko wyjaśniłam mu moje powody. Niestety wygląda na to, że jego dzieła, mimo iż tłumaczone na kilkanaście języków, po fińsku przynajmniej w najbliższych latach się nie ukażą. Zażartowałam, że może kiedyś sama wezmę się za ich przekład. :)
Dedykacja Mariusza Szczygła dla mnie i Dominiki. Pan Mariusz zapomniał się i wpisał wczorajszą datę. :)


Udając się powoli do miejsca, w którym umówione byłyśmy z tatą, zahaczyłyśmy jeszcze o słynne podobno ostatnimi czasy Belgijskie Frytki (ul. Złota 3). Towarzyszyła nam Gosia. Wszystkie trzy zdecydowałyśmy się na te klasyczne. Według mnie były smaczne, a nasza porcja (XXL, 12 zł) naprawdę olbrzymia.

W oczekiwaniu na frytki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz