Ostatni dzień pobytu w Tajlandii spędziliśmy w podróży. Najpierw transport łodzią hotelową,
następnie podróż łodzią transferową do prowincji Trang, busem
na lotnisko Trang Airport i wreszcie samolotem do Bangkoku. Potem
doszła taksówka do hotelu i mamy zaliczone prawie wszystkie środki
transportu w jeden dzień. :)
Po
19:00 spotkaliśmy się z moim kolegą Kubą, który od ponad roku
mieszka i pracuje w Bangkoku. Kuba jest doskonałym obserwatorem i ma
dużą wiedzę praktyczną na temat Tajlandii. Zna mnóstwo
ciekawostek o tym kraju i jego mieszkańcach, więc jako przewodnik
był nieoceniony. :) Mieliśmy zaledwie jeden wieczór na Bangkok,
stąd też decyzja o sprawdzeniu na własnej skórze jak wygląda
nocne życie w stolicy Tajlandii.
Przy centrum handlowym Terminal 21 i stacji Asok |
Po
zjedzeniu kolacji w poleconym przez Kubę miejscu nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od wypicia drinków w eksluzywnym Longtable. Jak
na Tajlandię, ceny wysokie (drinki po ok. 380 bathów), ale widok z
tarasu na Bangkok bezcenny. I sesja zdjęciowa obowiązkowa!
Kuba
przyszedł w towarzystwie swojej dziewczyny – Cat. Imiona w
Tajlandii są podobno tak długie, że w praktyce wszyscy używają
zdrobnień i pseudonimów. Cat jest jednym z nich.
|
Następnie
skierowaliśmy kroki ku czerwonej dzielnicy. Kuba zabrał nas do
Cockatoo Ladyboy Bar. Jak sugeruje nazwa, lokal był
miejscem, w którym pracują tylko i wyłącznie ladyboye. Z lekką
nutą zazdrości przyznaję, że wiele z nich było naprawdę ładnych
:) Zaprosiliśmy jedną z dziewczyn do stolika, kupiliśmy jej drinka (warunek konieczny) i porozmawialiśmy trochę. Jednak widok tańczących pań będących
kiedyś panami tak bardzo męczył Jukkę, że musieliśmy opuścić to bardzo osobliwe miejsce :) Nie mamy też zdjęć z baru, gdyż
fotografowanie nie jest tam dozwolone.
Czerwona dzielnica Soi Cowboy |
Na
sam koniec ,,speluna '' w Nana (bo Jukka chciał ,,feel the
atmosphere'') i pożegnalne piwo.:) Chętnie kontynuowalibyśmy nasz
wieczór dłużej, ale była już 2 w nocy, a nas czekał jeszcze
poranny lot do Londynu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz