Na niedzielę miałam zaplanowaną naukę, ale nieoczekiwana i spontaniczna wycieczka do Tallinna pokrzyżowała mi plany. :)
Inicjatywa wyszła od koleżanki, która chciała wreszcie odwiedzić stolicę Estonii, a przy okazji wykorzystać zakupiony jakiś czas temu bilet. Nie musiała długo przekonywać: wybór między weekendowym kuciem a spacerowaniem po Tallinnie wydawał się oczywisty. Pół doby później byłyśmy już na statku *. :)
Po dopłynięciu na miejsce i zejściu z pokładu udałyśmy się w kierunku Starego Miasta, położonego zresztą bardzo blisko portu. Szwendałyśmy się od uliczki do uliczki zachwycając prześliczną Starówką. Zwiedziłyśmy Katedrę Najświętszej Maryi Panny - główny kościół luterański w mieście, a także Kościół Św. Olafa. Odwiedziłyśmy też piękną prawosławną cerkiew (nie pamiętam niestety nazwy). W międzyczasie poznałyśmy sympatyczną parę z Polski i jakieś półtorej godziny zwiedzaliśmy miasto razem. Było fajnie mieć towarzystwo, ale na niekorzyść przemawiał fakt, że przez ten czas praktycznie nie zrobiłyśmy zdjęć (skupiałyśmy się na rozmowie zamiast oglądaniu Talina;p). Dlatego podjęłyśmy decyzję o odłączeniu się i zwiedzaniu na własną rękę.
Kiedy miałyśmy już dość kościołów, od chodzenia bolały nas nogi a w brzuchu burczało, udałyśmy się na obiad do restauracji poleconej przez naszą parę. I to był strzał w dziesiątkę! Rataskaevu 16 to przecudne miejsce w jednej z bocznych uliczek ścisłego centrum. Przyjemny wystrój, ceny znacznie niższe niż na Starym Mieście, kompetentna obsługa, przyjazna atmosfera, krótkie i zwięzłe menu... mogłabym wymieniać i wymieniać. :) Dodatkowy plus za lokalne produkty i składniki potraw. Było tak miło, że zasiedziałyśmy się okrutnie i straciłyśmy poczucie czasu. :) Mając jedynie godzinę do odprawy nie było już mowy o dalszych wojażach. Pozostałyśmy więc w ścisłym centrum. Posiedziałyśmy trochę na słońcu, wypiłyśmy szybką kawę i udałyśmy się w kierunku portu. Na promie nie mogłam nie kupić piwa dla Jukki (cena za zgrzewkę jest trzykrotnie niższa niż w Finlandii!). Do portu w Helsinkach dopłynęliśmy o 21:00. Z nieznanych mi przyczyn byłam fizycznie wymęczona, ale psychicznie wyjazd dobrze mi zrobił. :) Poniżej kilka zdjęć z tego dnia.
Mury obronne miasta
Punkt widokowy na Stare Miasto. W tle port, do którego przypłynęłyśmy. :)
Stare Miasto
Rataskaevu 16 i mój obiad: sum w sosie winnym z puree ziemniaczano-batatowym.
* O jednodniowych rejsach na trasie Helsinki-Talin postaram się zrobić oddzielny wpis. Dlatego też tym razem pomijam wszystkie szczegóły techniczne i ceny. :)