sobota, 8 listopada 2014

Bez tytułu

3 miesiące minęło jak jeden dzień. Był to dla nas naprawdę szalony okres - zarówno pod względem pędu życia jak i zmian, które w nim zaszły.:) Największe newsy to przede wszystkim nasza przeprowadzka na swoje (a częściowo należące do banku:p) śmieci, moje zakończenie fińskiej szkoły (szczegóły przy innej okazji) i nowa praca Jukki.

Przeprowadzka to temat rzeka, którego jednak nie ma chyba sensu tu rozwijać. Prezentacji wart jest za to na pewno efekt końcowy. Tak też zrobię, ale jeszcze nie dzisiaj (na zachętę tylko kilka zdjęć:p). W przypadku naszego domu wciąż jest wiele do zrobienia, ale niezmiernie cieszy mnie, że najgorsze już za nami.


Nasz domek z zewnątrz w sierpniu b.r. Mamy nieduży, ale porządnie zakrzaczony i relatywnie intymny ogródek (w Finlandii to niestety rzadkość).




Widoki z balkonu



Jezioro Lippajärvi (500 m od domu)


Zwierzyna do nas lgnie. W ogródku zamieszkał jeżyk. W ciągu lata był przez nas regularnie dokarmiany, a w tej chwili śpi (miejmy nadzieję) w domku, który Jukka zbudował specjalnie dla niego.:)



Salon (zdjęcie trochę nieaktualne, bo w oknach wiszą  już piękne firany :P)


Jukka dalej w branży, ale już w sektorze prywatnym. Póki co prężnie uczy się podstaw rosyjskiego, które być może pomogą mu przetrwać w trakcie podróży służbowych do Rosji (a tych będzie w tamte rejony na pewno dużo).




W październiku gościliśmy Dominikę i Kubę. Trzy dni w ich towarzystwie minęły nam szybko, ale i intensywnie. Był frisbee, badminton, gry planszowe, sauna, ciderki (cidering?), a nawet ostatni w tym sezonie grill. I coś jeszcze...


... byliśmy w Kakkugaleria - miejscu, które powinien odwiedzić każdy miłośnik czekolady. Za 11,5 e można do woli jeść ciasta i torty (w cenie kawa lub herbata).




Nowe dzieł(k)o sztuki w Helsinkach


Również w październiku udało mi się odwiedzić na jeden weekend (przedłużony o dwa dni) Polskę. Choć oficjalnym powodem był odbiór paszportu i dowodu osobistego, to i tak każdy polski emigrant pewnie od razu rozszyfruje moje prawdziwe intencje.:)



Październikowe truskawy!


Nowa koleżanka Deksa, roboczo nazwana przez mnie Musta. To psia  przybłęda, choć regularnie przez nas (czyli w tej chwili głównie moją mamę) i niektóych sąsiadów dokarmiana. Deks bardzo lubi się z nią bawić. :)



Jakimi gospodarzami bylibyśmy zapraszając do siebie gości i organizując im wszystko bez możliwości odwdzięczenia się? Daliśmy szansę rewanżu Mice i Kubie odwiedzając ich w jeden z listopadowych weekendów. O pogodę się nie postarali (było szaro, buro i ponuro), ale pięknie nadrobili organizując nam czas i dostarczając nie lada atrakcji. :)



Tyle z moich fot ze Sztokholmu


Na obiedzie w Kvarnen mieliśmy coś w stylu bliskiego spotkania trzeciego stopnia (choć nie wiem co to w ogóle znaczy). Tuż za naszymi plecami biesiadowała aktorska rodzina Skarsgård: Stellan Skarsgård, Alexander, Gustaf i reszta. Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć!:p 


Na zdjęciu  Stellan za naszymi plecami, w zielonym swetrze. A ten kawałek pana w czapce to Alexander:p


C.D.N.