piątek, 31 stycznia 2014

Całoroczny kesämökki

Do Iitti mieliśmy jechać w zeszłą sobotę, ale zdecydowaliśmy się przełożyć wyprawę o tydzień. Aby spędzić w kesämökki pełne dwa dni, wyruszyliśmy już w piątek po pracy. Na miejsce dotarliśmy przed 22:00. Nie mieliśmy żadnych konkretnych planów. Chcieliśmy po prostu zrelaksować się, wypocząć i pobyć trochę na łonie natury. :)



W sobotę z samego rana Jukka napełnił karmniki, bo głodne ptaszki wyjadły wszystko. :)  Oprócz powszechnych sikorek bogatek z naszej gościny korzystały tym razem także sikorki modraszki, czarnogłówki, czubatki, a nawet dzięcioł. :)



W sobotę i niedzielę pochodziliśmy kilka godzin po lesie. Padał śnieg, ale było jedynie kilka stopni poniżej zera - można więc powiedzieć, że mieliśmy stosunkowo ciepły weekend. :)



Jukka drąży dziurę, żeby sprawdzić grubość lodu na jeziorze. W tym miejscu wynosiła ona ok 25 cm.  Wydrążyliśmy w sumie około piętnaście mini przerębli, grubość lodu oscylowała między 20-30 cm.







Kota zimą



Przy tak intensywnym śniegu przyrodę najlepiej obserwować zza okna. :)




Obowiązkowym punktem wyjazdu był oczywiście grillowany łosoś z koty, sauna i grzanie się przy kominku. :) 



Wyjazd był naprawdę udany i już zapowiedziałam Juce, że za kilka tygodni chcę powtórkę!  






sobota, 18 stycznia 2014

Matkamessut

Dziś wybraliśmy się na Matkamessut – międzynarodowe targi podróżnicze, będące największą tego typu imprezą w północnej Europie. Pewnie sama nie byłabym tak zdesperowana, żeby płacić 16 euro za jednorazowe wejście, ale czemu nie skorzystać mając w posiadaniu dwa bezpłatne zaproszenia na targi? :)
Targi odbywały się w Helsingin Messukeskus. Tuż za wejściem czekała na nas olbrzymia sekcja stoisk reklamujących i propagujących rodzimą turystykę fińską. Wiele nazw miejscowości widziałam po raz pierwszy na oczy (Jukka tak samo). Pobrałam sporo ulotek i materiałów promocyjnych o o mniej znanych mi miejscach i jako pracę domową wyznaczyłam sobie dowiedzenie się o nich więcej. :)


Stoisko Kainuu, regionu (fiń. maakunta) znajdującego się we wschodniej Finlandii

Wszystkim znane Rovaniemi :)

Następnie skierowaliśmy nasze kroki ku sekcji międzynarodowej. Odwiedziliśmy sporą część stoisk, choć z wielu przyczyn najbardziej zależało mi na zobaczeniu zwłaszcza: Tajlandii (mama), Węgier (ja), Czech (Dominika). Z sentymentu postanowiłam też odszukać Polskę, a kiedy ją znalazłam, to byłam absolutnie pozytywnie zaskoczona tym, jak dużym zainteresowaniem cieszyło się stoisko. Dodatkowy plus za bardzo ładnie wydane i ciekawe materiały promocyjne dotyczące naszego pięknego kraju. Dla porównania stanowisko chińskie miało kilka lichych i cieniutkich ulotek, co dla tak olbrzymiego i zróżnicowanego kulturowo kraju jak Chiny powinno być chyba zawstydzające... W ogóle zauważyłam tendencję, że mniejsze kraje miały dużo ciekawsze materiały promocyjne (np. Macedonia i jej pięknie wydane materiały ze zwyczajami jedzeniowymi i przepisami, regionami winiarskimi, tradycjami i świętami) niż te większe (stosunkowo większa niż Macedonia Austria).

Puola - Polska!

Polskie materiały promocyjne. Wiem, że na zdjęciu widać głównie promocję Mazowsza, ale zapewniam, że inne regiony nie zostały pomięte. 

Tajlandia




Unkari - Węgry


Stoisko czeskie

Najbardziej popularny Fin w Rosji, aktor i twórca programów telewizyjnych o Kaukazie - Ville Haapasalo - podpisuje swoją najnowszą książkę ,,Et kuitenkaan usko''.

Absolutnym hitem targów było natomiast natknięcie się na Mikę i Daniego - bohaterów jednego z naszych ulubionych programów dokumentalnych Tulli  (pol. ,,Celnicy''). Mika jest jednym z celników pracujących na stołecznym lotnisku Helsinki-Vantaa Airport. Jego nieodłącznym partnerem w pracy (dosłownie!) jest pies Dani - 6-letni w tej chwili labrador wyszkolony w wykrywaniu narkotyków. Nie będzie przesadą napisać, że Dani jest w tej chwili jednym z najlepszych psów tropiących w całej Finlandii. Nasz czworonożny celebryta zgromadził wokół siebie mnóstwo ludzi, a jego pan Mika bardzo chętnie i cierpliwie odpowiadał na pytania dotyczące pracy Daniego i swojej rzecz jasna. :)

Jukka również miał parę pytań do Miki. :)

Dani cierpliwie znosił głaskanie, chociaż pewnie i on po jakimś czasie miał tego dosyć. :)

Na koniec wspomnę jeszcze, że oddzielną ekspozycję stanowiły domki, przyczepy i samochody kempingowe. To nie mój ,,cup of tea'', ale Finowie uwielbiają tego typu podróżowanie i naprawdę z wielkim zaangażowaniem odwiedzali kolejne modele samochodów, które dla mnie wyglądały tak samo. :)
Po targach umówiliśmy się na szybką kawę i ciastko z tatą Jukki i jego partnerką, a później wróciliśmy prosto do domu, jako że niska temperatura (ok -16 stopni) nie zachęcała do żadnych spacerów. W drodze na parking natknęłam się na moją szwajcarską znajomą Miriam, która pracując w Ambasadzie Austrii została oddelegowana do pracy przy austriackim stoisku. :) Fajne było poczuć, że nie tylko Jukka  ''skazany'' jest na ''natykanie się na znajomych''. :)



sobota, 11 stycznia 2014

Sztokholmski weekend

Wczoraj wieczorem po pracy czekała nas z Jukką dłuższa podróż. Lecieliśmy bowiem na weekend do Sztokholmu, aby odwiedzić Dominikę i Kubę.
W trakcie pobytu czuliśmy się nie gorzej niż w Aruanie. Moja kochana siostra przez cały czas dogadzała kulinarnie naszym podniebieniom. :) Na powitanie upiekła przepyszną tartę z porem i równie smaczny deser: czekoladową tartę ze słonym karmelem. Pierwszego wieczoru wszyscy byliśmy padnięci, więc nawet gry planszowe przełożyliśmy na sobotę.
Czekoladowa tarta ze słonym karmelem. Do niej obowiązkowo prosecco :) 
W nocy z piątku na sobotę spadł nie tylko śnieg, ale i temperatura. Nie przeszkadzało nam to, bo od początku nie nastawialiśmy się na bardzo intensywne zwiedzanie. W Sztokholmie już bywaliśmy i z pewnością jeszcze będziemy, a zwiedzanie zostawiamy na cieplejsze dni. W trakcie tego wyjazdu w ciągu dnia pochodziliśmy trochę po centrum, ale co jakiś czas zmuszeni byliśmy wejść gdzieś do środka, żeby się ogrzać. W międzyczasie zjedliśmy i odwiedziliśmy kilka H&M-ów.:)

Skeppsholmen
Widok na Sztokholm z tarasu widokowego przy restauracji Gondolen.




Stare Miasto wieczorową porą



Wieczorem graliśmy w Puerto Rico oraz nową, genialną moim zdaniem K-2. Nazwa pochodzi od słynnego ośmiotysięcznika, a głównym założeniem gry jest dojście na sam szczyt K-2. Bardzo przypadła też do gustu Juce, który swój każdy ruch przeżywał co najmniej tak, jakby wspinał się rzeczywiście. :)


Mika z Kubą zrobili nam na kolację pycha tosty z serem, karmelizowaną cebulą i jarmużem. :)

W niedzielę kontynuowaliśmy nasze uliczne spacery, a w międzyczasie odwiedziliśmy przemiłą kawiarnię Garden.






Wszystkie spróbowane przez nas ciasta były bardzo dobre.

Do mieszkania wróciliśmy troszkę wcześniej. Zjedliśmy kolejny smaczny obiad autorstwa Miki (łosoś miodowo-musztardowy z rozmarynem, opiekane ziemniaki i pieczony jarmuż), rozegraliśmy ostatnią partyjkę K-2 i ruszyliśmy na lotnisko. Śnieg sypał bardzo intensywnie, na szczęście nasz lot powrotny odbył się bez zakłóceń i po niecałych trzech godzinach siedzieliśmy już we własnym mieszkaniu. :)

niedziela, 5 stycznia 2014

(Nie)znajomy

Nieco ponad dwa tygodnie temu po wylądowaniu na warszawskim Okęciu i odebraniu walizek mieliśmy ciekawą sytuację. Kierując się w stronę wyjścia zauważyłam chłopaka nieśmiało mówiącego polskie ''cześć'' w naszym kierunku. Sęk w tym, że owa osoba w ogóle nie patrzyła się na mnie, a na Jukkę. Nie wiedząc o co chodzi zatrzymaliśmy się oboje lekko zmieszani. Dopiero po chwili Jukka przypomniał sobie, że (nie)znajomym jest Michał – Polak robiący w Finlandii doktorat z chemii i pracujący zaledwie kilka budynków od Jukki. Chłopaki poznali się na zeszłorocznym wyjeździe pracowniczym do Tallina. W trakcie wspólnej podróży Jukka heroicznie próbował komunikować się z Pawłem po polsku, dzięki czemu został przez niego łatwo zapamiętany. :)
Jak łatwo się domyślić, po powrocie do Finlandii umówiliśmy się na piwo. Miejscem naszego spotkania był William K. Michał okazał się być bardzo sympatyczną i fajną osobą, aż szkoda, że nie znaliśmy się wcześniej. :)

Atmosfera w lokalu była gorąca, a oczy większości gości wpatrzone były w telewizor. W transmisji na żywo ze szwedzkiego Malmö Finlandia właśnie wygrywała ze Szwecją walkę o złoty medal w mistrzostwach świata w hokeju na lodzie do lat dwudziestu. Nawet Jukkę w pewnym momencie mecz pochłonął bardziej niż nasze rozmowy. I to był znak, że czas wracać do domu. Jednak mając na względzie fakt, że hokej to w Finlandii świętość, okazałam zrozumienie. :)
Jukka pije piwo o wymownej nazwie ,, Old engine oil''. Piwo Michała też miało ciekawe określenie, ale nie pamiętam już jakie.

sobota, 4 stycznia 2014

Puerto Rico jest nasze!

Sobotni wieczór mieliśmy pierwotnie przeznaczyć na nadrabianie zaległości serialowych (dużo się tego nazbierało!), ale nieoczekiwanie zadzwonił Jaska z propozycją spotkania się i pogrania w gry planszowe. Nie wiem czy wspominałam, ale w Finlandii ta rozrywka jest bardzo popularna. Na samym początku krzywiłam się i niechętnie w niej uczestniczyłam (można powiedzieć, że prawie wcale). Dziwnym wydawało mi się spotykanie z kimś dla samego pogrania. Z czasem jednak zmieniłam front i przeszłam na stronę wroga. Teraz bardzo chętnie uczestniczę w tego typu rozrywkach, a nawet nie mogę doczekać się kolejnych. :D
Tego wieczoru najpierw mieliśmy partyjkę mojej ukochanej gry Puerto Rico (wreszcie byłam lepsza od Jukki, yeaah). Ponieważ graliśmy w pięć osób, zajęło nam to ponad dwie godziny. Na drugi ogień poszło dopiero co zakupione przez Jaskę TOBAGO. Dla mnie, Jukki i Eero była to nowa gra, niezbędne więc było wytłumaczenie nam jej reguł. Te okazały się być jednak dość skomplikowane. W dodatku tłumaczone były szybko i po fińsku, przez co w pewnym momencie straciłam całkiem wątek i byłam zmuszona się poddać. :) Byłam za to w Jukki drużynie i bacznie obserwowałam przebieg gry. Wydawała się być intrygująca, ale Puerto Rico i tak jest górą!

Czas na Tobago.  Podczas partyjki Puerto Rico byłam tak pochłonięta obmyślaniem taktyki, że zapomniałam uwiecznić  grę na zdjęciu. :)