sobota, 14 czerwca 2014

To jest kraj dla zwierząt

Zamysł był taki, aby w dzisiejszym poście napisać w miarę zwięźle o pięciu rzeczach, za które kocham Finlandię. W trakcie zorientowałam się, że grozi mi kilkunastostronicowy elaborat. Zmieniłam zatem plany i postanowiłam opisać każdą z tym rzeczy w oddzielnych postach. Dziś temat bardzo bliski memu sercu.


1. Kraj szczęśliwych zwierząt

Zakatowany amstaff, zagłodzony husky, wyrzucony przez okno pekińczyk, przywiązany gdzieś w lesie i pozostawiony na pewną śmierć labrador, wywalony jak śmieć na samym środku autostrady owczarek niemiecki, konający z głodu i pragnienia, przywiązany do budy bezimienny kundel... Każdego tygodnia czytam na polskich portalach o tego typu bestialstwach dokonywanych na naszych braciach mniejszych. Do tego dochodzą błąkające się psy i koty, którym ,,dobry'' właściciel darował życie, wywożąc ,,jedynie'' gdzieś poza miasto późnym (i koniecznie ciemnym) wieczorem.
To w Polsce niestety wciąż codzienność. Ilekroć jestem w rodzinnym kraju, widok psich nieszczęść łamie mi serce, a świadomość, że oprócz nakarmienia, napojenia i pogłaskania takiej przybłędy niewiele mogę pomóc, napełnia bezsilnością nie do wytrzymania.

W Finlandii bezpańskich psów nie spotkamy. Czy wynika to z kultury jej mieszkańców, ich wychowania, większej wrażliwości, empatii, a może jeszcze z innego powodu? Tego nie wiem. Wiem na pewno jedno: ,,każdy jest odpowiedzialny za swoje decyzje i czyny'', ,,zwierzę to żywa istota'' – to nie są dla Finów jedynie puste frazesy i czcze słowa. To prawda realizowana w praktyce: wraz z Jukką zaledwie kilka miesięcy temu byliśmy świadkami niesamowitego jak dla mnie widoku: na ulicę wtargnął młody i widocznie przestraszony owczarek niemiecki. Niemalże natychmiast włączywszy awaryjne światła zatrzymało się kilkoro kierowców. Wśród nich była młoda dziewczyna, która przywołała do siebie psiaka i wpuściła na tylne siedzenie swojego pojazdu. Wymieniła też kilka komentarzy z pozostałymi osobami zaaferowanymi losem czworonoga. Nie mogę być w stu procentach pewna, ale domyślam się, że piesek został przez nią zawieziony do specjalnego punktu zwierząt znalezionych (o którym za chwilę). To trwające może dwie minuty ,,zajście'' uświadomiło mi, że na szczęście są jeszcze społeczności, gdzie widok potrzebującego pomocy zwierzęcia nie pozostawi nikogo obojętnym.

Nie znaczy to, jednak że nie zdarzają się tu porzucenia zwierząt (choć jeszcze nigdy nie czytałam o przypadku okrutnego ich potraktowania ).W całej Finlandii działa kilkanaście schronisk, z czego w tym w stolicy (więc zakładam, że największym) jest maksymalnie kilkadziesiąt milusińskich! Ponadto, w Helsinkach istnieje punkt znalezionych zwierząt. Według informacji zamieszczonych na stronie każdego roku przez to miejsce przewija się ich ok. 1500 (zarówno zagubionych jak i porzuconych). 650 stanowią psy, z czego nowego domu szuka się dla około 7% (czyli około 45 psów jest co roku faktycznie porzucanych w rejonie Helsinek, w przypadku reszty znajdują się właściciele). Znalezionych kotów jest nieco więcej niż psów: rocznie nowy dom znajduje blisko 250. Kilkaset wraca do faktycznych właścicieli. Podobno sporadycznie można natrafić w Finlandii na bezdomnego kociaka, choć ja osobiście nigdy (czyli od sierpnia 2008, kiedy po raz pierwszy stanęłam na fińskiej ziemi) takowego tu nie widziałam. Dodam jeszcze, że adoptując tu zwierzaka ze schroniska musimy uiścić opłatę rzędu 200-300 euro. Kwota jest raczej symboliczna i służy pokryciu kosztów utrzymaniu schroniska. Wydaje mi się jednak, że nawet tak stosunkowo niewielka suma sprawia, iż każdy zastanowi się przynajmniej kilka razy przed podjęciem ostatecznej decyzji.

Według tutejszego Prawa Ochrony Zwierząt pies będący na uwięzi musi mieć długość łańcucha umożliwjającą mu swobodne poruszanie się po powierzchni ok. 40 m2. To w praktyce mniej więcej 3-metrowa długość. Podobnie więc jak w Polsce. W praktyce jednak rzadko kto trzyma tu psa na uwięzi. Finowie są narodem logicznym i praktycznym. A jaka niby jest logika w trzymaniu zwierzęcia na łańcuchu? Decydując się na psiego przyjaciela chcemy przecież, by był między nami. Z kolei psi strażnik musi być wolny, bo tylko wtedy zdoła ochronić nas i dobytek przed np. ewentualnymi złodziejami. Jak pies na łańcuchu ma tego dokonać? W przypadku domów bez jakiegokolwiek ogrodzenia (a więc tam gdzie zgodnie z prawem nie wolno trzymać psa bez uwięzi) praktykuje się juoksuvaijeri. Jest to lina, którą zawiesza się pomiędzy dwoma punktami (mogą to być np. drzewa lub budynki gospodarcze). Do liny doczepione jest coś w rodzaju ruchomej i regulowanej smyczy, która ,,jeździ'' na całej długości zawieszonej liny. Owa smycz połączona jest z psią obrożą, dzięki czemu zwierzak może stosunkowo swobodnie poruszać się po podwórku. Wybór liny i smyczy zależy głównie od wielkości ogródka. Jest to dość ciekawe i moim zdaniem dobre rozwiązanie, choć oczywiście nic nie zastąpi swobód jakie posiada niczym nieskrępowane zwierzę. :)


Podsumowując - Finlandia to kraj, gdzie zwierzęta domowe, w porównaniu do ich kolegów z innych krajów, są z całą pewnością jednymi z najszczęśliwszych na świecie (pesymistyczniej: jednymi z najmniej nieszczęśliwych). A mało co raduje mnie tak jak widok zadowolonego z życia stworzenia. :)

niedziela, 8 czerwca 2014

U sąsiadów

Co warto zobaczyć wybierając się do Finlandii?
-Sztokholm, Tallinn i Petersburg.

Powyższy dowcip znają zapewne wszyscy czytelnicy i użytkownicy forów podróżniczych o krajach skandynawskich i nordyckich. Mnie osobiście ten żart nie śmieszy - Finlandia ma bardzo wiele do zaoferowania, choć rzeczywiście nie będą to światowej sławy kościoły, pomniki, czy innego rodzaju zabytki kultury. Jednak niewątpliwie prawdą jest, że spędzając dłuższy urlop w krainie tysiąca jezior warto wybrać się do któregoś z powyższych miast. Tym bardziej, że często za taką wyprawę zapłacimy kilkanaście euro!:)

TALLINN

Promy na trasie Helsinki-Tallinn kursują kilka razy dziennie. Najtańszą opcją jest wykupienie jednodniowego rejsu w tę i z powrotem. Do Estonii płyniemy rano, a wracamy późnym popołudniem. W praktyce na miejscu mamy 5-6 godzin, w zależności od wybranej linii. Poniżej kilka możliwości *:

1.  Eckerö Line (link do rezerwacji online tu)

Z Helsinek wyruszamy np. o 8:30, o 11:00 jesteśmy w Tallinnie. Powrót 19:30. Koszt to ok. 19 €.

2. Viking Line (link)

Prom wypływa np. o 10:00, w Tallinnie jesteśmy 12:25. Powrót o 18:00. Bilet ok. 32 €

3. Tallink ** (link)

4. Linda Line (link)

W powyższym linku znajdziemy rozkład promów. Ceny są zdecydowanie najwyższe ze wszystkich oferowanych wcześniej (ok 80 €), ale niewątpliwie plusem jest, że na miejsce dotrzemy najszybciej, bo już po 1,5 godziny. W przypadku pozostałych promów będzie to ok. 2,5 godziny.


SZTOKHOLM

Prom wyrusza zazwyczaj po południu, a do stolicy Szwecji dociera nastęonego dnia rano. Na miejscu spędzamy mniej więcej 6 godzin, po czym ruszamy w drogę powrotną. W Helsinkach jesteśmy kolejnego dnia rano. Ponieważ w praktyce śpimy dwie noce na statku, kupując bilet na ten rejs płacimy tak naprawdę za kabinę (najczęściej czteroosobową).


1. Viking Line (link)

Prom wypływa z Helsinek o 17:30 i jest na miejscu następnego dnia o 10:00. Powrót o 16:30. Ceny w zależności od klasy kabiny wahają się od kilkunastu do kilkuset euro. Najtańsza 4-osobowa kabina kosztuje ok. 55 euro, ale dość często na stronach typu Groupon rejsy te są w promocjach.  Dla przykładu: zakupiona przez nas kilku lat temu na Grouponie wycieczka kosztowała niecałe 20 €. A zatem cena całego rejsu dla jednej osoby (dwie noce w 4-osobowej kabinie + pobyt w Sztokholmie) wyniosła 5 €! Oczywiście należy doliczyć ewentualne koszty, które poniesiemy zarówno na promie (obiad, drinki), jak i w Sztokholmie.

2. Tallink **


PETERSBURG

W tym przypadku mamy możliwość rejsów w stylu tych do Sztokholmu (dwie noce na statku i niecały dzień na miejscu). Mimo że z Helsinek dotrzemy również drogą lądową (pociąg i autobus), to zdaje mi się, że tylko w przypadku 48-godzinnych rejsów nie będzie od nas wymagana wiza. Mimo wszystko nie jest to najtańsza  wyprawa: nawet ekonomiczna, czteroosobowa kabina to wydatek min. 200 €, dlatego najlepiej śledzić super oferty cenowe na Grouponie. Dość często w sprzedaży znajdziemy rejsy w cenie 120, a nawet 75 € za 4- osobową kabinę ***. Myślę, że 20 € za osobę to wystarczająco zachęcająca kwota, nawet jeśli na miejscu jesteśmy jedynie 5-6 godzin, a na statku z pewnością wydamy kilkukrotność ceny biletu. :)


1. St. Peter Line

Prom wypływa z Helsinek o 18:00, na miejscu o 9:30 rano następnego dnia. Powrót o 19:00. W Helsinkach jesteśmy z powrotem o 8:00 rano.



 * Podane ceny dotyczą biletu dla jednej osoby. Jeśli podróżujemy z dziećmi, zwierzętami czy z samochodem, zapłacimy oczywiście więcej. Ceny uzależnione  są też od pory roku (w sezonie letnim, święte itd. ceny są zazwyczaj wyższe).

** W momencie pisania tego postu na stronie Tallink-a trwały prace konserwacyjne, w związku z czym nie byłam w stanie podać bardziej dokładnych informacji dotyczących rozkładu rejsów i cen.:)

*** Jeśli nie mamy czteroosobowej ekipy, a chcemy maksymalnie zredukować koszty wyprawy, warto odwiedzić stronę couchsurfing.com, gdzie można zebrać innych chętnych do wyprawy lub ewentualnie dołączyć się do jakiejś grupy.