Dziś wreszcie
wybraliśmy się na wieś do babci i Deksia. Sierściuch
ucieszył się na nasz przyjazd, ale największą radość okazał na
hasło ,,idziemy biegać'' :). Przez pierwsze kilkaset metrów ze
szczęścia skakał i głośno szczekał zamiast koncentrować się
na biegnięciu za nami. :)
Wieczorem spotkałam się z kilkoma osobami z mojej podstawówki.
Spotkanie szumnie nazywało się klasowym, ale z siedmiu osób (na
trzydzieści) deklarujących przyjście pojawiło się jedynie cztery. Jak dla mnie nawet i lepiej, bo w mniejszej grupie
jest dużo łatwiej porozmawiać i nie trzeba się tak przekrzykiwać.
Żałuję jedynie, że zapomniałam o zrobieniu jakiegoś pamiątkowego
zdjęcia.
Po powrocie wraz z Jukką ubierałam choinkę. Prezentuje się tak:
Kompozycja zrobiona przez mamę. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz