Ostatni dzień pracy, a od jutra
ponad tydzień laby w Polsce! Zanim jednak do wyjazdu doszło,
czekało mnie jeszcze jedno zaległe spotkanie z poznaną niedawno
Leą. Jako że obydwie pracujemy w Espoo, umówiłyśmy się w
Leppävaara, w barze
William K. Miejsce ma podobno doskonały wybór piw (choć ja akurat
do koneserów tego trunku nie należę) i jest powszechnie bardzo
lubiane. Potwierdzeniem niech będzie fakt, że już o 16:30 nie było żadnego wolnego miejsca! Co jak co,
ale o stosunkowo tak wczesnej porze nie spodziewałam się tłumów :). W końcu jednak udało nam się złapać zwalniający
się stolik i wypić w spokoju ciderki (ja) i piwo (Lea). Po jakimś
czasie dołączył do nas Henri, ale tym razem został trochę
zagłuszony naszymi dziewczyńskimi rozmowami. Czas miał szybko i
miło, a ja sama chętnie wypiłabym jeszcze kilka ciderów , ale
musiałam spakować się do Polski i przygotować przed
porannym lotem.
Green Goblin musi być!
|
Uśmiechy proszę!
|
Na koniec nadmienię, że dwa dni temu nasze biuro przeniosło się z
Tapioli do Leppävaara i
co za tym idzie - mój czas podróżowania do pracy to już nie pięć minut
samochodem, a dziewięć piechotą. Lepiej być nie mogło!
Moje stanowisko
pracy w nowym miejscu :). Jeszcze się wypakowujemy, stąd tyle pudełek na zdjęciu.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz